Pan Przypadek i kobietony – recenzja komedii kryminalnej


W świecie filmowych komedii kryminalnych trafienie na prawdziwy perełkę to nie lada wyzwanie. Te dwa elementy nie zawsze idą ze sobą w parze, a efekt jest często nierówny. Jak więc prezentuje się najnowsza propozycja twórców, „Pan Przypadek i kobietony”? Czy to mieszanka, która przypadnie do gustu szerokiemu gronu widzów?

Fabuła skupia się na losach Tadeusza Kowalika (Arkadiusz Jakubik), bystrym detektywie prowadzącym śledztwo dotyczące szajki handlującej dziełami sztuki. Jego metody pracy oraz powodzenie w służbie wzbudzają podziw i respekt wśród przełożonych. Wkrótce jednak Kowalik zostaje wymiksowany przez los w postaci wykonanej na zamówienie pułapki przez doświadczonego cwaniaka, Stanisława (Piotr Cyrwus), psujemy Przypadek. Komplikacje wynikające z tej sytuacji sprawiają, że detektyw coraz bardziej musi polegać na swojej dowcipnej ekscentryczności oraz indywidualnym podejściu do sprawy.

Niespodzianką okazuje się również powiązanie Stanisława z kobietami o tajemniczych przeszłościach – kobietonami, które stanowią istotny element układanki zbrodni oraz przeplatają się z życiem Kowalika. Wbrew pozorom, panie te nie są tylko stereotypowymi ofiarami czy femme fatale, ale też błyskotliwymi kobietami zatrudnionymi w galerii sztuki. Autorka scenariusza Anna Muszka stawia na taką konstrukcję fabuły, która uwypukla zarówno męskie jak i żeńskie walory.

W miejscach, gdzie film powinien dostarczać emocji czy refleksji, nie zawodzi. Świetne ujęcia reżysera Jacka Sawy gwarantują oklaski ze strony fanów cinekurencji. Nie brakuje także momentów humorystycznych – dialogi płyną naturalnie i są intrygujące; zarówno komiczne, jak i wartkie zgryźliwe wymiany zdań pozwolą widzowi na śmiałe odreagowanie tempa akcji kryminalnej.

To wszystko sprawia, że „Pan Przypadek i kobietony” to komedia kryminalna na miarę naszych czasów. Lekka i sprawnie opowiedziana historia o trudach poszukiwań prawdy oraz o tym, jak ważne jest to, by nieść się spod arcyskomplikowanego świata przestępczego. Warto dać szansę tej produkcji nie tylko dla doskonałej obsady czy znakomitych dialogów, ale też dla ozdobne niechkujnie opowiedzianej historii przemytem dzieł sztuki.

Ostatecznie „Pan Przypadek i kobietony” udowadnia, że Polska kinematografia może tworzyć wartościowe komedie kryminalne, będące nie tylko swoistą rozrywką, ale także zmuszające do myślenia o wartości świata i roli sztuki w naszym życiu. Jeśli więc szukacie pomysłu na weekendowy wyjście do kina czy relaksujący wieczór przed telewizorem – tej produkcji nie można sobie odmówić!

W ostatnim czasie polskie komedie kryminalne przeżywają prawdziwy renesans, zdobywając coraz szersze grono fanów. Jednym z takich filmów, który zdecydowanie warto obejrzeć, jest „Pan Przypadek i kobietony”. Reżyseria tego pełnometrażowego debiutu przypadła Rafałowi Skalskiemu, a występują w nim m.in. Krzysztof Stroiński, Agnieszka Więdłocha czy Artur Krajewski. Co sprawia, że to właśnie ta produkcja zdobywa serca widzów? Oto nasza recenzja.

Fabuła „Pana Przypadku i kobietonów” opiera się na zabawnym splotcie okoliczności, których ofiarą pada nieśmiały bohater – Szymon (Krzysztof Stroiński). Jego spokojne życie legło w gruzach, kiedy przypadkowo zostaje wciągnięty w niebezpieczną intrygę przestępczą – zakradając się po cichu do domu, aby odzyskać kontrolkę od telewizora zamówioną przez jego przyjaciela Rysia (Artur Krajewski), wpada na trop płatnej mafii pralniczej pieniędzy. Bałagan ten musi szybko rozwikłać wraz z dwójką detektywów-amatorów (Agnieszka Więdłocha i Bartosz Ruzyłło). Na dodatek zdenerwowana dziewczyna Szymona (Joanna Kasprzycka) zaczyna podejrzewać, że ten prowadzi podwójne życie.

Reżyser Rafał Skalski skomponował historię, która trzyma widza w napięciu do ostatnich minut. Śledztwo detektywów-amatorów w świat czarnego przemytu porusza się między groźbą niebezpieczeństwa a humorem dystansowania się od niższości ludzkich oraz absurdalnymi sytuacjami. Dynamiczna akcja i świetne dialogi przyprawione specyficznym polskim humorem sprawiają, że bawić się można przez większość filmu, podczas gdy wartości moralne zostają zawarte w utrzymanym równowadze finale.

Obsada filmu to jego kolejny atut, który sprawia, że zdecydowanie warto go obejrzeć. Krzysztof Stroiński – znany m.in. z serialu „Czas honoru” – udowodnił, że potrafi poradzić sobie też z lżejszym repertuarem. W roli Szymona, początkowo wydaje się być nieco zagubiony, jednak im dłużej trwa film, tym bardziej przekonuje jako roztrzepane odmienne „alter ego” głównego bohatera. Agnieszka Więdłocha sprawdziła się znakomicie jako ekscentryczny detektyw Ewa, a Bartosz Ruzyłło kontynuuje swoją karierę w roli absurdalnych postaci jako Teofil. Artyści tworzą swoistą chemię na ekranie i sprawiają, że widz cierpliwie czeka na kolejne sceny z nimi.

Nie można zapomnieć o zdjęciach – film może pochwalić się pięknymi ujęciami polskiego krajobrazu oraz ciekawym zastosowaniem niestandardowych kadrów i optyki.

„Pan Przypadek i kobietony” to swoisty hołd dla stylu życia lat 90. XX wieku. Reżyser zabiera widza w podróż do przeszłości, pełnej kolorowych strojów, wszędobylskich telefonów stacjonarnych walizek oraz nienaruszalnych reguł społeczności polskiej prowincji. To film dla tych, którzy nie garną się do ciężkich tematów, ale chcą zatopić się w nostalgiczne klimaty oraz poszukać tego, co najlepsze nie tylko w swojej kobieciny.